Kwas chlebowy
Zakwas się jeszcze „robi”, więc nie będę mogła niestety odnieść się do jego smaku. Niemniej miałam okazję smakować zakwasu w wykonaniu Aleksandra Barona i uczestników warsztatów Fundacji ze Smakiem – z dodatkiem miodu, był wspaniały! Wszakże ten „Baronowy” nie miał drożdży i to był jego atut, tu zaś w przepisie są one wymienione jako jeden ze składników.
Może od początku – 200 g chleba na zakwasie, czerstwego, zapiekamy w piekarniku na złoty kolor – około 30 minut. Wyparzamy słoik, zalewamy gorącą wodą (3 litry) i dodajemy podprażone i zmiażdżone w moździerzu lub zmielone w młynku – ziarna kolendry (1 łyżeczka) i kminek (2 łyżeczki). Odstawiamy na 2 dni słoik przykryty gazą. Po dwóch dniach należy odcedzić płyn od chleba i przypraw, dodać do niego rodzynki – 100 g, 4 łyżki dobrego pod względem jakości miodu i drożdże (30 g naturalnych, 10 g świeżych, 5 g suszonych). Autorka książki wskazuje, że pewna staruszka w Kachowce przygotowywała naturalne drożdże łącząc składniki – kwiaty chmielu, mąkę i wodę i robiąc z nich kulki. Ciekawe – kiedyś sama spróbuję, takie drożdże są zdecydowanie bardziej zdrowsze. Wracając jednak do zakwasu. Po dodaniu składników, o których mowa wcześniej, przelewamy płyn do butelek, zamykamy i pozostawiamy w ciemnym i ciepłym miejscu przez 6 godzin. Następnie wstawiamy do lodówki, by przerwać proces fermentacji. Podajemy z listkiem mięty lub werbeny cytrynowej.
Bardzo jestem jego ciekawa, w smaku zdaniem autorki przypomina miód pitny, jasne piwo lub cydr. Cokolwiek to nie będzie – napój będzie na pewno orzeźwiający!
Ocena potrawy:
Smak: jeszcze nie wiem
Czas przygotowania: 2-3 dni
Stopień trudności: łatwe
Dostępność produktów: duża
Polecam: zobaczymy, ale myślę, że tak 🙂