KISZONKI I FERMENTACJE – ALEKSANDER BARON

Książka, którą mam dziś przyjemność zaprezentować to niezwykły przewodnik po fascynującym świecie mikroorganizmów. Kupiłam ją na długą przed tym, nim poznałam jej autora. W zasadzie jej lektura spowodowała, że zapragnęłam poznać postać, która potrafiła odkryć kiszonki na nowo, spowodować, że znów zawitały one do polskiej kuchni, nie tylko jako smaczny produkt, ale rodzaj fascynacji, eksperymentów, a przede wszystkim cennych dla naszego organizmu bakterii. Nim przystąpiłam do kulinarnych i leczniczych odkryć, oglądałam ją wielokrotnie i czytałam – trochę niedowierzając, że można w kiszeniu posunąć się aż tak daleko. Później przystąpiłam do dzieła, zaczynając od zakwasu buraczanego…To prawdziwa rozkosz! Przepis autorstwa Aleksandra to nie tylko źródło cennych składników odżywczych, ale przede wszystkim niesamowity smak, pozbawiony soli i jednocześnie wyrazisty, pozostawiający efekt niedosytu. Ba, posunę się nieco dalej – to smak, który uzależnia! Nie bójmy się jednak takich uzależnień.

Buraki zawierają bowiem witaminy A, C oraz witaminy z grupy B, a także żelazo, potas, wapń, magnez czy kobalt. Zakwas oczyszcza organizm i wzmacnia krew, wspomaga pracę wątroby, polecany jest także w profilaktyce i leczeniu niedokrwistości. Buraki obniżają poziom złego cholesterolu poprawiają również koncentrację i przeciwdziałają miażdżycy, ponadto mają właściwości odkwaszające i oczyszczające. Regularne picie zakwasu zwiększa odporność oraz zmniejsza procesy gnilne w jelitach. Dodatkowo wspiera pracę nerek, pomagając w wydalaniu kwasu moczowego. Sok i zakwas z czerwonych buraków jest zalecany w leczeniu anemii i w rekonwalescencji po chorobach. Pijąc zakwas można zauważyć wyraźny przypływ energii i sił witalnych, poprawić kondycję fizyczną i ogólne samopoczucie.

Były też i inne kiszonki, a ta najbardziej ekstremalna, to ta z jarmużem i maślanką w roli głównej, z dużą ilością czosnku. Tak jak wskazał sam autor – już same efekty wizualne wyglądały intrygująco… a smak i zapach… eh… może to efekt czasu kiszenia… w moim przypadku nazbyt długiego (około dwa miesiące), spowodował, że zapach i zarazem smak był nie tylko wyrazisty, ale przede wszystkim lekko ekstremalny:) Nie mogę przy tym powiedzieć, że był niedobry, ale jego moc, była niemalże porażająca. Mój siostrzeniec, który odwiedził nas tego dnia, już po przekroczeniu progu przywitał nas słowami – „gotujecie kapustę”? Może nie był to zapach, który mógł ją przypominać, ale na pewno był trudny do zidentyfikowania. Mocny i …. – jakby połączenie sera gorgonzoli z długo dojrzewającym serem – specjalnością z okolic Paryża. Po dodaniu maślanki i ogrzaniu smak lekko odpuścił, jednak nadal pozostawał smakiem osób, szukających mocnych wrażeń. Myślę, że gdyby w tym momencie dodała do takiej zupy ziemniaki, jak do klasycznej polewki, można byłoby ją spokojnie zjeść. Ja ją jednak schowałam do lodówki, by następnego dnia zjeść po przyjściu z pracy, ale nie zjadłam:( Zupa zaczęła fermentować i mimo, że znajdowała się w lodówce, nie nadawała się do jedzenia.

Niezależnie – od opisanej i nieudanej z mojej winy próby zrobienia zupy z kiszonego jarmużu, nie zraziłam się i dalej podążałam śladami Barona. Właśnie – w tym miejscu muszę zdradzić, iż Aleksander – tak jak stwierdziłam w wywiadzie, dla mnie zasługuje na miano króla polskich kiszonek. To co robi, czyni z ogromną pasją i zaangażowaniem, będąc jednocześnie mega sympatycznym człowiekiem, ciepłym i otwartym na innych ludzi.

To w jaki sposób dzieli się swoją wiedzą z innymi wykracza poza utarte schematy, czyni to z lekką nonszalancją, w sposób  … zresztą zobaczcie i posłuchajcie sami. Film do obejrzenia na moim profilu na FB.

 

 

 

One Reply to “KISZONKI I FERMENTACJE – ALEKSANDER BARON”

  1. Hi there! I’m at work surfing around your blog from my new iphone!

    Just wanted to say I love reading through your blog and look forward to all your posts!
    Carry on the outstanding work! http://zbcd.info

Dodaj komentarz