Dorsz w sosie z tamaryndowca, kolendry i kozieradki – Persiana

Dorsz w sosie z tamaryndowca, kolendry i kozieradki

Obok pikantnej zupy jarzynowej, dorsz w sosie z tamaryndowca, to jak do tej pory jedno z najlepszych dań, jakie ugotowałam z książki Persiana. Smak końcowy jest nie do opisania… To smak orientu, słońca, morza i ciepłego wiatru. Zacznę jednak od początku, by zdradzić, co musiało się zadziać w tym daniu, bym mogła uznać je godnym uczty samych bogów. Na patelni należy zeszklić cebulę, lekko, ale jednocześnie na tyle, by się nieco przyrumieniła. Dodajemy do niej odrobinę mąki (wszakże rzadko to czynię, ale w tym wypadku jest ona niezbędna) oraz pokrojone w plasterki ząbki czosnku (sporo, bo aż 6). Do gęstej masy dodajemy także kurkumę, kozieradkę – i tu problem – niestety nie miałam suszonych liści kozieradki, pieprz cayenne i odrobinę cukru. Całość krótko smażymy. Dalej kolej na pokrojoną kolendrę i pastę z tamaryndowca rozrobioną z niewielką ilością wody. Według przepisu wszystko mamy pozostawić na wolnym ogniu ok. 15 minut, ale ja zdecydowałam się skrócić ten czas o połowę. Sos bowiem stał się bardzo gęsty i szybko stracił na objętości. Ja zdecydowałam się go nieco rozrzedzić wodą. Na koniec – grający w tym daniu rolę główną – dorsz, któremu trzeba dać około 10-15 minut, by zechciał przyjąć smak wcześniejszego, wybornego towarzystwa. Jak dla mnie – rewelacja!

Ocena potrawy:

Smak: wspaniały!

Czas przygotowania: ok. 0,5 godziny

Stopień trudności: łatwy

Dostępność produktów: mała (nie we wszystkich marketach można nawet kupić pastę z tamaryndowca)

Polecam: zdecydowanie tak!

Dodaj komentarz