Tadżin ciecierkowo-dyniowy z harissą i kiszoną cytryną
Autorka z zachwytem opisuje to danie, a ja się dołączam do jej słów deklamując, iż jest to najlepsza wersja tadżina jaką miałam okazję kiedykolwiek kosztować (z wyjątkiem tej, którą miałam okazję smakować w Maroku w berberyjskiej wiosce oczywiście).
Danie swoje walory smakowe zawdzięcza ogromnej ilości przenikających się i uzupełniających smaków orientalnych, przywołujących skojarzenie słońca, ciepłego wiatru, cudownych kolorów. Do jego przygotowania należy użyć cebule, czosnek, dynię, pomidory z puszki, cieciorkę, suszone morele i oczywiście kiszone cytryny. Smak orientu nadają potrawie przyprawy – cynamon, kumin, harrisa, kurkuma, miód. Nie dodawałam do całości – tak jak jest w przepisie – zalewy z puszki z cieciorki, sos był już dość rzadki i było go dużo. Nie dodałam też ośmiu kiszonych cytryn i to była dobra decyzja, gdyż potrawa byłaby zdominowana przez ich smak. Dodałam 3 sztuki, pokrojone – jedne mniejsze, inne w ćwiartki. Ilość dania można spokojnie pomniejszyć, jeśli robimy je dla dwóch dorosłych osób (+dziecka), w przeciwnym razie będziemy mieć co najmniej trzy te same obiady. Pozostawiając w lodówce danie na dłużej (3 dni) – musimy mieć na względzie, że kiszone cytryny, jeszcze mocniej uwolnią swój aromat i smak, sprawiając, że danie zdominowane będzie przez kwaśny smak. Ciekawym jest, że miałam obawy, co do ilości dodanych moreli suszonych (wcześniej namaczanych), ale bezpodstawne. Dałam ich wprawdzie mniej, ale ta słodycz równoważy się z kwasowością i przyprawami, tworząc ciekawe słodko-kwaśne zestawienie.
Zatem zachęcam do spróbowania. Tadżin posypany natką pietruszki jest naprawdę wspaniałym daniem, o niepowtarzalnym smaku, przenoszącym nas do malowniczo pięknych i ciepłych krajów.
Smak: bardzo dobry
Czas przygotowania: ok. 30 min (zakładając, że mamy oczywiście kiszone cytryny)
Stopień trudności: łatwy
Dostępność produktów: średnia
Polecam: zdecydowanie tak!